kurs - a teraz jesteśmy tutaj. To ląd, to lód, na tym brzegu cię znaleźliśmy, tutaj.

kurs - a obecnie jesteśmy tutaj. To ląd, to lĂłd, na tym krawędzi cię znaleĹşliśmy, tutaj. Kerrick śledził brunatny palec przesuwający się po kościach, lecz nie dostrzegł owego, co było tak oczywiste dla Paramutanina; dla niego były to tylko kości. Kiwał mimo wszystko potwierdzająco głową, nie chcąc przerwać Kalaleqowi. - Tu zacząłem rozumieć. Murgu Ĺźeglują tylko na południu, ponieważ jak mi powiedziałeś, nie mogą Ĺźyć w śniegu. My przebywamy tylko na północy, w śniegu i lodzie. Ale są rzeczy wędrujące z południa na północ, z północy na południe. Tu w morzu okazuje się rzeka ciepłej wody, płynie z południa, w niej łowiliśmy ryby. bywa bogata w Ĺźycie i biegnie daleko na północ, pływa w niej duĹźo ryb. Skąd mimo wszystko bierze początek? Czy moĹźesz mi powiedzieć? Uśmiechnął się i wygładzał sierść na policzkach, czekając na odpowiedĹş. - Z południa? - OdpowiedĹş nie wydawała się trudna, ale ucieszyła Kalaleqa. - Tak, teĹź tak myślę. SpĂłjrz na mapę murgu. Jeśli to okazuje się lądem, a tamto wodą, wĂłwczas ta pomarańczowa barwa moĹźe oznaczać ciepłą wodę płynącą z południa na północ. fakt? - MoĹźe - przytaknął Kerrick, choć dla jego niewprawnych oczu kolor taki mĂłgł być wszystkim. Zachęcony poparciem Kalaleq rozwaĹźał dalej. - Kończy się tu, na krawędzi mapy, ponieważ murgu przenigdy nie płyną na północ, a więc ta strona wskazuje na północ. Lecz przed końcem mapy okazuje się to miejsce - według mnie, moje miejsce! Jeśli mam rację, wĂłwczas tutaj ich okazuje się moim tutaj, gdzie obecnie stoimy! Kerrick nie rozumiał układanki z kości ParamutanĂłw, lecz w mapie Yilanè był jakiś logiczny układ. Pomarańczowy wir mĂłgł być ciepłą wodą, to miało sens, choć nie miał pojęcia, co oznaczały przecinające go błękitne wiry. Czy zielona masa to ocean? Ciemna zieleń to ląd? Być moĹźe. Przesuwał palcem w lewo po ciemnej zieleni, potem w dół, aĹź przeszła w jasną zieleń morza. Przypominało to trochę model w Deifoben. A takie łuski złotego metalu zatopione pod powierzchnią, w oceanie, co mogą oznaczać? Alakas-aksehent. Poruszył lekko rękoma i nogami na wspomnienie owej nazwy. Alakasaksehent. Sznur złotych, rozsypanych kamieni. Pokazano je mu, gdy płynęli obok na uruketo w drodze powrotnej do Alpèasaku. Myśląc o tym, śledził palcem kurs na jasnej zieleni, doszedł do ciemniejszej zieleni lądu. Do dwĂłch krĂłtkich żółtych kresek. Alpèasak. Piękne plaĹźe. - Kalaleq - masz rację. Rozumiem takie mapy, czytam je. Jesteś Paramutaninem o wielkiej mądrości, a twa wiedza obejmuje cały świat. - To prawda! - zawołał Kalaleq. - Zawsze o tym wiedziałem. Skoro zrozumiałeś powiedz mi o innych dziwnych znakach. - Tu okazuje się spalone miasto. Spotkaliśmy się z tobą w tym miejscu, jak sam to powiedziałeś. Potem przepłynęliśmy ocean do owego punktu, niemal na skraju mapy. A tam, widzisz tę rozszerzającą się w ocean cieśninę? To Genaglè. Isegnet sięga do lądu na pomocy. Cała reszta rozciągająca się na południe to Entoban*. - To dość wielki ląd - zauwaĹźył z przejęciem Kalaleq. - Tak, i pełen murgu. 147 Kalaleq pochylił się w przeraĹźeniu i podziwie, wodził palcem po zarysach kontynentu. WrĂłcił potem wybrzeĹźem na północ i stuknął w miejsce, gdzie znajdowali się obecnie, a potem ruszył dalej na północ do wielkiej wyspy obok wybrzeĹźa. - To się nie zgadza - powiedział. - Tam okazuje się obecnie lĂłd i nie tający przenigdy śnieg. Nic nie wiem o Ĺźadnej wyspie. - Ta mapa okazuje się stara, dość stara, albo teĹź skopiowano ją ze starej mapy. ten ląd znajduje się obecnie pod lodem. Murgu musiały kiedyś tam docierać. Widzisz, okazuje się tu jeden z ich znakĂłw, czerwony punkt na lądzie. Kalaleq przyjrzał się bliĹźej i przytaknął. Potem znĂłw wrĂłcił wybrzeĹźem do ich